Ogólnie podroż do Tirany nie odbyła się bez przeszkód. Konieczka przesiadka w Strudze nie odbyła się bez przeszkód. Mieliśmy problem z znalezieniem właściwego dworca autobusowego :) Punktualnie o 9:30 autobusu nie było, ale nauczyliśmy się już nie oczekiwać punktualności. W końcu jesteśmy na południu. Po drodze do Durres mieliśmy postój na mycie autobusu i kilka innych drobnych, a to na kawę, papierosa czy obiad ;)
Oczywiście sporo bunkrów towarzyszyło nam całą drodze.
W Durres przesiedliśmy się na pociag.
Tirana trochę mnie zawiodła na pierwszy rzut oka, jednak spacer bocznymi uliczkami uratował jej reputację.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Pati czy Papi - nie pamiętam. Urokliwy pokój z widokiem na skrzyżowanie, brudne ściany, brak połowy okna i rozwalona roleta (nie wspomnę o braku klimy). Odradzam - choć aż tak źle nie było ;) Nam po prostu nie zależało na luksusach :)